Ale nie o tym dzisiejszy post. Większość ludzi po prostu nie wyobraża sobie kina bez popcornu, coli, czy nachosów. Ja rozumiem, są rzeczywiście pyszne i trudno poza kinami dostępne, ale czy to znaczy, że trzeba je kupować? Moim zdaniem to po prostu brak szacunku dla reżyserów i aktorów. Jak Wy byście się czuli, gdybyście stworzyli film, włożyli w to mnóstwo pracy, a ludzie traktowaliby go jako coś, co ,,leci w tle'' do ich popcornowej uczty? Czy w teatrze albo operze też jedlibyście, gdyby była taka możliwość? Poza tym to rozprasza! Raz chciałam zobaczyć, jak to jest jeść w kinie. No i kupiłam sobie te nachosy. Przez połowę seansu koncentrowałam się głównie na tym, żeby poprawnie zanurzyć je w sosie... Z filmu mało co pamiętam, ale i tak nie był ciekawy, więc mała strata... A jeśli już tak bardzo chcesz sobie ten popcorn kupić, to zapraszam do baru kinowego, przyjdź wcześniej, kup sobie i zjedz, ale nie wnoś go na salę :)
Dawno, dawno temu, jeszcze za czasów ,,Świata Zanki'', pisałam o typach widzów w kinie. O tym, jak ,,normalni'' widzą osoby, które jedzą podczas seansu.
,,Zapytany ,, jak było ?'' odpowie ,, Tak sobie- popcorn był przesuszony, cola za ciepła, a nachosy zbyt ostre. '' ,, A jak film ?'' ,, A nie wiem''. Zna na pamieć ceny każdego jedzenia w każdym kinie, wyrecytuje ci z pamięci wszystko co można kupić w kinowym barze. Po co mu film ? A niech leci w tle.
No cóż, niestety takich ludzi jest coraz więcej...
Zanka
A tak na koniec piosenka, której od dzisiaj słucham ciągle, a która jest z filmu ,,Vaiana''. Fani czy nie fani Disney'a, koniecznie zobaczcie ten film!